Opowieści ciąg dalszy - "Królewski zwiadowca"

    Na 12 księgę "Zwiadowców" Johna Flanagana, pt.: "Królewski zwiadowca" czekałam z niecierpliwością bardzo długo. Zastanawiałam się, czym jeszcze autor zaskoczy czytelników. Fabuła była utrzymywana w tajemnicy, co tylko podsycało ciekawość. Już dzień przed oficjalną polską premierą miałam okazję zabrać się do lektury, oczywiście z wielkimi oczekiwaniami. Jakie są moje wrażenie? Zdecydowanie nie zawiodłam się, chociaż spodziewałam się czegoś innego...
    Mija kilkanaście lat od wydarzeń opisany w "Cesarzu Nihon-Ja" , a Araluen przeżywa czas zmian. Król Duncan jest ciężko chory, a jego obowiązki przejęła Cassandra wraz z mężem Horace'em. Para ma także kłopoty ze swoją dorastającą córką Madelyn. Chyba tylko Halt i Pauline wiodą w miarę spokojne życie. Jednak najtrudniejsze chwile czekają Willa. Mężczyzna po wielkiej tragedii nie potrafi pogodzić się z losem, nie widzi sensu ani celu życia, zaniedbuje swoje obowiązki. Przyjaciele zastanawiają się, jak mu pomóc i wpadają na świetny pomysł - trzeba znaleźć mu ucznia...
    Na początek chciałabym znów wyrazić moje uznanie dla Flanagana. Naprawdę go podziwiam: za wytrwałość, wyobraźnię, pomysłowość i zaangażowanie w historię Willa oraz jego przyjaciół. Już 12 części za nami, a także 3 tomy "Drużyny" rozgrywającej się w tym samym świecie. Bardzo się cieszyłam, gdy przeczytałam, że w 2014 roku ukaże się kolejna część "Zwiadowców". Portale literackie twierdziły przecież, że to już koniec. Na szczęście autor znowu pozytywnie nas zaskoczył. To była wspaniała wiadomość.
    Wracając do "Królewskiego zwiadowcy" - znowu jestem zachwycona okładką, tą grą kolorów, tajemniczością, krajobrazem - po prostu piękna. Wiele osób krytykuję tę część, mówi, że to już nie to samo, ale przecież oczywiste, że autor musi coś zmienić! Przyznam, że trochę mi przykro, iż Flanagan za mało skupił się na postaciach z poprzedniej części, wydaje mi się, że 12 księga to już początek nowej historii. Trzeba jednak zrozumieć autora - szuka nowych pomysłów, chce coś zmienić, wprowadza nowych bohaterów. Maddie to bardzo ciekawa postać i od razu ją polubiłam, przypomina trochę swoją matkę, ale co najważniejsze - pierwszy raz w historii uczniem zwiadowcy zostaje dziewczyna. Ciekawy pomysł, przecież czytelnicy czekali na to, często spotykałam się z opiniami, że zwiadowcą powinna zostać kobieta. Wielu czytelników narzeka, że ta część jest podobna to pierwszej. To prawda, ale myślę, iż wynika to z tego, że właśnie zaczyna się inna opowieść.
    Książka znowu wzrusza, bawi, daje do myślenia i niesamowicie wciąga! Na czytelników czeka kolejna porcja tajemnic. Wątek Bajarza i Tego Który Przychodzi Nocą bardzo mnie zaintrygował i bardzo się zdenerwowałam, gdy w najciekawszym momencie musiałam odłożyć powieść i wrócić do nauki. Takiego wątku jeszcze nie było, można powiedzieć, że to właściwie kryminalna zagadka. Jeszcze zanim zaczęłam czytać, myślałam, że Will znowu będzie przeżywał przygody z Haltem, Gilanem, Evanlyn, Skandianami. Tych ostatnich też mi brakowało, przecież są świetni!!! Jednak głównymi bohaterami są właściwie tylko Will i Maddie. Pomimo tego to piękna historia, każdy z nich może pomóc temu drugiemu, każdy z nich ma jakiś problem, każdy się zmienia, uczy czegoś. "Królewski zwiadowca" mówi nam, że mimo wszystko warto żyć, dla siebie, dla innych. Opowiada o odzyskiwaniu chęci do życia, odnajdywaniu jego celu. W najtrudniejszych sytuacjach potrzebna jest obecność drugiego człowieka, samotność podczas przeżywania tragedii jest straszną rzeczą.
    Powieść mówi nam także o tym, że nie możemy pozwolić, by ktoś nas zaszantażował. Jeśli dzieje się coś złego, musimy mówić, bo w ten sposób jesteśmy w stanie komuś pomóc, a także sobie. Strach jest trudnym przeciwnikiem, ale można z nim walczyć i przezwyciężyć go. Tajemnice są po to, aby je odkrywać, a nie unikać ich. Warto o tym pamiętać.
    "Królewskiego zwiadowcę" polecam każdemu, gdyż wydaje mi się, że nie trzeba znać poprzednich części, aby zapoznać się z tą. Oczywiście bardzo zachęcam do sięgnięcia po pozostałe księgi, naprawdę warto, bo w tej serii jest coś wyjątkowego i nie ważne, czy podobne historie już kiedyś ktoś wymyślił, ta jest inna. Mnie ogromnie zachwyciła, oczarowała swoją fabułą (akcja rewelacyjna, bohaterowie sympatyczni). Koniecznie musicie przeczytać!!!

Komentarze

  1. Muszę w końcu zacząć tę serię, koniecznie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dwa pierwsze tomy i na razie dosyć. Może jeszcze kiedyś wrócę do tej serii.
    http://wogrodzieksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło jeśli dodasz chociaż krótki komentarz :) Jeśli chcesz - zostaw adres swojego bloga, a na pewno go odwiedzę ;)

Obserwatorzy


Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

Popularne posty z tego bloga

Urodziny i konkurs!

"Gra o Ferrin" i "Powrót do Ferrinu" Katarzyna Michalak

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA - LUTY