"Tygrysie Wzgórza" Sarita Mandanna
TYTUŁ: TYGRYSIE WZGÓRZA
AUTOR: SARITA MANDANNA
WYDAWNICTWO: OTWARTE
DATA WYDANIA: 2010
LICZBA STRON: 458
MOJA OCENA: 9/10
Do sięgnięcia po "Tygrysie Wzgórza" skłonił mnie
napis na okładce, który głosił, że to indyjskie "Przeminęło z
wiatrem". Wiedziałam, że często takie porównania to tylko chwyt
marketingowy, ale tytuł i opis również kusiły. Uwielbiam takie powieści o
tragicznej miłości, chociaż zazwyczaj bardzo je przeżywam. Czy tym razem także
porównanie okazało się reklamą, która miała niewiele wspólnego z prawdą?
XIX - wieczne Indie. Matka Dewi od początku ukrywa złą
wróżbę dotyczącą przyszłego życia córki. Tymczasem płyną beztroskie lata,
dziewczynka coraz bardziej zaprzyjaźnia się z Dewanną, są właściwie
nierozłączni. Jednak kilka lat później Dewi poznaje kuzyna swojego towarzysza,
słynnego pogromcę tygrysa, Maću. Dziewczyna jest nim oczarowana i twierdzi, że
nigdy nie pokocha nikogo innego, że to właśnie z nim chce kiedyś być. Okazuje
się, że to pierwsze, naiwne zauroczenie nie mija, a Dewi naprawdę pragnie zdobyć
serce Maću. Z czasem sytuacja komplikuje się coraz bardziej, bowiem Dewanna
zaczyna darzyć swoją przyjaciółkę uczuciem, które już nie jest tylko
przyjacielskie... Nikt z nich nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, że
zapoczątkowali serię tragicznych wydarzeń...
Książkę czytało się bardzo dobrze. Cała historia
zainteresowała mnie już od pierwszych stron. Poza tym autorka potrafi świetnie
grać na emocjach i uczuciach. Zdarzały się jednak momenty nieco nudniejsze, ale
na szczęście nie było ich zbyt dużo. Z kolei opisy są barwne i pozwalają poczuć
atmosferę tej opowieści. Niestety, "Tygrysie Wzgórza" mają jedną
istotną wadę - wszystko dzieje się zbyt szybko, autorka opisała pojedyncze
wydarzenia z życia bohaterów, nie ukazała jak tworzyły się między nimi relacje.
Przydałoby się trochę więcej tej przyjaźni Dewi i Dewanny, a także więcej
wydarzeń z niektórych etapów ich dorosłego życia. Szkoda, że tego zabrakło, bo
pozwoliłoby mi to jeszcze bardziej przywiązać się do całej historii.
Co do bohaterów, to wypadają różnie. Nie przepadam za Dewi,
moim zdaniem dziewczyna sama ściąga na siebie problemy i tylko wszystkich rani,
przez swoje zaślepienia, a przy tym jej charakter nie jest zbyt ciekawy.
Starałam się jednak ją zrozumieć, bo zazwyczaj nie mamy wpływu na swoje
uczucia, ale po prostu jakoś jej nie lubię, bywała nieco irytująca. Uwielbiam
natomiast Dewannę, pomimo wszystkich błędów, które popełnił. To bardzo
nieszczęśliwy chłopak, szczerze mu współczuję i żal mi go. Stał się pionkiem w
rękach uczuć, ofiarą takiego, a nie innego rozwoju wydarzeń. Zaś Maću nie
wyróżniał się niczym szczególnym - taki typowy mężczyzna uważany za wielkiego
bohatera, obiekt westchnień kobiet, współcześnie można powiedzieć - idol
nastolatek. Jednakże czasami i jego było mi trochę szkoda. Z pozostałych
postaci lubię Nandźu, mądrego, wrażliwego, ale też skrzywdzonego przez los
człowieka
Teraz kolejna istotna kwestia, a mianowicie odpowiedź na
pytanie, czy porównanie "Tygrysich Wzgórz" do "Przeminęło z
wiatrem" jest słuszne. Otóż okazuje się, że tak. Zauważyłam naprawdę dużo
podobieństw, które jednak nie raziły mnie, wręcz przeciwnie. Obie historie są
do siebie bardzo podobne, szkoda tylko, że Dewi nie da się polubić tak jak
Scarlett. Przede wszystkim wątek miłosny przypomina ten z powieści Mitchell, a
także motyw plantacji, wojny. Jednak w "Tygrysich Wzgórzach" akcja
rozgrywa się w Indiach, czytelnicy mogą poznać tę wyjątkową kulturę. Powieści
łączy to, iż tak naprawdę opowiadają one o nieszczęśliwych ludziach, a główną
przyczyną ich cierpień jest niestety miłość. Często zupełnie nieświadomie,
zakochując się w kimś, uruchamiamy lawinę tragicznych wydarzeń.
"Tygrysie Wzgórza" świetnie pokazują jak jedno
wydarzenie wpływa na drugie, a to z kolei na następne itd. Niestety czasu nie
można cofnąć, a nie jest łatwo naprawić własne błędy. Często wszystko układa
się tak pechowo, nieszczęśliwie i nie mamy na to wpływu, ale niekiedy tylko
pogarszamy sytuację swoją impulsywnością, nierozważnymi decyzjami, słowami,
czynami. Najgorsze jest to, że zawsze cierpi co najmniej kilka osób, gdyż
wzajemnie na siebie oddziałują, łączą je relacje, uczucia, ich losy są ze sobą
związane. "Tygrysie Wzgórza" to opowieść o tym, że miłość potrafi
mieć także niszczącą siłę i w każdej chwili może zrodzić nienawiść, doprowadzić
do katastrofy. Powieść ta mówi także o przebaczeniu, bardzo trudnej sztuce, ale
nie niemożliwej, poza tym przynosi ono ukojenie. Czasem trzeba się zastanowić,
czy naprawdę warto chować urazę, czy dla dobra i szczęścia własnego oraz innych
nie lepiej przebaczyć, pogodzić się z losem, zacząć od nowa.
"Tygrysie Wzgórza" to idealna propozycja nie tylko
dla fanów "Przeminęło z wiatrem", chociaż tym szczególnie ją polecam.
Jest to także książka dla wszystkich, którzy lubią dobre powieści obyczajowe i
dramaty. Powieść ta jest taka prawdziwa, chwytająca za serce, wywołująca masę
różnych emocji. Przy tych wszystkich zaletach, kilka wad nie odgrywa aż tak
istotnej roli i można przymknąć na nie oko. Każdy, kto nie boi się wzruszać,
kto chce po prostu poczytać o ludziach, powinien sięgnąć po tę powieść.
Agata Kowalewska
Agata Kowalewska
Ja uwielbiam "Przeminęło z wiatrem" więc ta książka jest stworzona dla mnie.
OdpowiedzUsuńNiestety rzadko sięgam po podobne lektury, więc jeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńAch, nie lubię takiej tematyki w książkach, więc pewnie nie sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Kiedyś czytałam o tej książce wiele dobrego, więc myślę,że dam jej szansę.:)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam ''Przeminęło z wiatrem'', dlatego chętnie przeczytam tę książkę. Zapisałam już tytuł. :)
OdpowiedzUsuńPrzeminęło z wiatrem do kilku ładnych lat jest na mojej liście :) Teraz mam motywację do przeczytania.
OdpowiedzUsuńKinga
Wspaniała lektura :)
OdpowiedzUsuńKsiążka idealna dla mnie :) Przeminęło z wiatrem ogromnie lubię.
OdpowiedzUsuńCzyli wychodzi na to, że mam na swojej półce nieodkryty skarb. Książka leży już u mnie jakieś 4 lata i wciąż mi do niej nie po drodze. Muszę sięgnąć po nią czym prędzej.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w swojej biblioteczce, ale jeszcze nie miałam okazji jej czytać.
OdpowiedzUsuńOoo, bardzo lubię takiego rodzaju lektury, myślę, że niebawem się skuszę, bo naprawdę warto :D I jeszcze ta okładka, ta dziewczyna na tym zdjęciu jest prześliczna.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/to-co-widze-bez-ciebie-peter-bognanni.html
Wstyd przyznać, ale "Przeminęło z wiatrem" jeszcze przede mną! Muszę koniecznie nadrobić, a "Tygrysie wzgórza" wyglądają na bardzo interesującą pozycję. Lubię czasem poczytać takie przepełnione emocjami książki :)
OdpowiedzUsuńBook Beast Blog
Oooo, to zaskoczyłaś mnie swoim wnioskiem, że porównanie do "Wichrowych wzgórz" jest w zasadzie słuszne! Chociaż jak dla mnie Scarlett jest jednak jedyna i niepowtarzalna, to mimo wszystko kusi mnie ten Indyjski klimat! ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgam po tego typu literaturę, ale kto wie :)
OdpowiedzUsuńOch lubię takie emocjonujące powieści obyczajowe :o to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńhttp://teczowabiblioteczka.blogspot.com
Jeszcze jej nie poznałam :)
OdpowiedzUsuńTa powieść brzmi rewelacyjnie! Muszę koniecznie po nią sięgnąć, jak i po "Przeminęło z wiatrem", bo do tej pory jej nie przeczytałam, no i po prostu muszę to nadrobić. ;)
OdpowiedzUsuńKlimaty indyjskie są bardzo egzotyczne.
OdpowiedzUsuńOd dawna planuję przeczytać książkę w takich klimatach :) może rozpocznę od tej historii :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Brzmi ciekawie. W wolnym czasie rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie dla mnie, nie lubię obyczajówek ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka ta wydaje się mieć wszystko, czego szukam w powieściach obyczajowych - chętnie kiedyś po nią sięgnę, jeśli wpadnie mi w ręce :)
OdpowiedzUsuńOkładka faktycznie przyciąga wzrok.:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, przynajmniej nie utkwiło w mej pamięci, niczego w klimacie Indii. Przyznam, że mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńOsobiście bardzo lubię książki i filmy, w których akcja dzieje się w Indiach. Kusi mnie ta historia! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa historia, muszę zapamiętać sobie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń