"Kroniki Archeo. Zaginiony klucz do Asgardu"
O „Kronikach Archeo” Agnieszki Stelmaszyk słyszałam już kilka razy, ale zawsze wydawało mi się, że to seria raczej nie dla mnie, a poza tym nie miałam okazji żeby ją przeczytać. Kiedy jednak w moje ręce trafiła szósta część, pt.: „Zaginiony klucz do Asgardu”, odkryłam, że to coś zupełnie innego niż myślałam. Teraz jestem jeszcze bardziej zaskoczona, oczywiście pozytywnie.
Rodzice Ani i Bartka to archeolodzy, a dzieci odziedziczyły po nich fascynację tajemnicami i wykopaliskami. Pewnego dnia, wraz z dopiero co poznaną Helenką odkrywają, że grupa ludzi szuka czegoś w rzece Dziwnie i nie wiadomo, czy mają dobre zamiary. Sytuacja staje się coraz bardziej podejrzana, ale niestety rodzeństwo musi opuścić Wolin, gdyż udaje się na wakacje. Okazuje się jednak, że na Borholmie także można prowadzić śledztwo, gdyż tutaj dzieją się dziwne rzeczy, powiązane z całą sprawą. Ania, Bartek oraz ich przyjaciele właśnie uwikłali się w tajemniczą, pełną niebezpieczeństw i przygód historię.
Z pozoru może Wam się wydawać, że to książka dla młodszych czytelników, ale myślę, że „Zaginiony klucz do Asgardu” spodoba się każdemu, niezależnie od wieku. Powieść jest bardzo wciągająca, przeczytałam ją w około dwie godziny, po prostu nie mogłam się od niej oderwać. To zaskakująca historia, cały czas coś się w niej dzieje, potrafi także rozbawić czytelnika. Naprawdę nie spodziewałam się takiej akcji oraz tylu zagadek. Bohaterowie również są świetni, ale szczególnie polubiłam pannę Ofelię, która za wszelką cenę chciałaby przeżyć przygodę jak w skandynawskich kryminałach, lecz jej wyobraźnia jest zbyt wybujała… To genialna postać, chyba każdemu przypadnie do gustu.
Bardzo podobało mi się także to, iż autorka na kartach swojej powieści świetnie oddała ten urok Skandynawii: niezwykłe krajobrazy, legendy. Jej styl jej prosty, ale odpowiedni do tego typu literatury. Czułam się tak, jak gdybym razem z bohaterami przeżywała tę niesamowitą przygodę. Ponadto książka mówi nam, że zawsze warto połączyć siły i działać wspólnie, bowiem samemu o wiele łatwiej wpaść w poważne kłopoty. Dobre jest także to, iż każda część to oddzielna historia, więc nawet jeśli nie czytało się poprzednich, w niczym to nie przeszkadza.
Jeśli nie wiecie co kupić na święta młodszemu rodzeństwu, polecam „Kroniki Archeo”. To dobry wybór, tym bardziej, że sami możecie je przeczytać i świetnie się bawić. To idealna seria na zimowe wieczory, ponieważ pozwala nam przeżyć przygody bez wychodzenia na mróz!
Za książkę serdecznie dziękuję serwisowi Kotek.pl
Książka zapowiada się naprawdę ciekawie. Zastanawiam się, czy te zagadki wciągnęłyby mnie na tyle, że nie mogłabym się oderwać od lektury. :) Chyba będę musiała się kiedyś przekonać, ale na razie nie mam jednak czasu. :)
OdpowiedzUsuńhttp://spotkania-z-literatura.blogspot.com/
Kiedyś miałam ochotę na serię, ale nie wiem, czy już nie za późno. Może jednak mojej siostrze by się spodobała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
PS. Zapraszam na konkurs.
Witaj :) Może zainteresuje cię rozdanie na moim blogu :3
OdpowiedzUsuńJa chętnie bym przeczytał tę serię! Właściwie zawsze chciałem przeczytać coś takiego. Okładki prezentują są bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńBrzmi sympatycznie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do odwiedzin mojego bloga Imperium Lektur 2. Jest to kontynuacja poprzedniego, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń