Walka na śmierć i życie - "Igrzyska Śmierci"



  Czy wyobrażacie sobie igrzyska na śmierć i życie, z których wyjść cało może jedynie jedna osoba? Poznajcie Panem, państwo podzielone na dwanaście dystryktów. Co roku z każdego z nich dwoje nastolatków, dziewczyna i chłopak w wieku 12-18 lat, zostaje wylosowanych na Głodowe Igrzyska. To wszystko znajdziecie w książce „Igrzyska Śmierci” autorstwa Suzanne Collins. Spotkałam się z licznymi pochlebnymi opiniami tej powieści, wielu znajomych polecało mi ją. Postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście jest taka dobra.
  Szesnastoletnia Katniss Everdeen mieszka z matką i dwunastoletnią siostrą Prim w Dwunastym Dystrykcie, jednym z najuboższych. Kiedy Prim zostaje wytypowana do wzięcia udziału w tegorocznych igrzyskach, Katniss postanawia ocalić ją od prawie pewnej śmierci i zająć jej miejsce podczas bezwzględnej walki o przetrwanie. Okazuje się, że wylosowano także Peetę, chłopaka, który kiedyś podarował jej chleb, gdy głód dopadł jej rodzinę.
  Jakiś czas temu usłyszałam, że z wielu amerykańskich bibliotek „Igrzyska Śmierci” zostały wycofane, a wręcz zakazane młodzieży. Jako powód podano, że znajduje się w nich zbyt wiele przemocy oraz, że głoszą wartości antyrodzinne. Co do tego drugiego, powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Główna bohaterka opiekuje się siostrą i matką, często ryzykuje życiem, by zapewnić im jedzenie, a w ostateczności, by uratować siostrę, idzie na igrzyska zamiast niej. Przecież to przykład wielkiej siostrzanej miłości, gotowej do poświęceń i wyrzeczeń. Jeśli zaś chodzi o przemoc, owszem występuje ona w książce, ale nie mogę stwierdzić, że powieść jest napisana zbyt drastycznym i okrutnym językiem. Znam wiele książek znacznie bardziej brutalnych niż ta. Zresztą „Igrzyska Śmierci” nie są dla dziesięciolatków, tylko nieco już dojrzalszych czytelników, którzy wiedzą, że zło istnieje, ale trzeba mu się przeciwstawić.
  „Igrzyska Śmierci” to walka o przetrwanie. Autorka dokładnie opisała wysiłki Katniss, która obiecała siostrze, że przeżyje. Książka mówi nam o tym, że nie można podporządkować się złu, tylko trzeba z nim walczyć. „Po prostu usiłuję znaleźć sposób na to, aby… pokazać Kapitolowi, że mu nie uległem. Chcę dowieść, że jestem kimś więcej, niż zaledwie pionkiem w ich igrzyskach (…). Chcę coś zrobić, tu i teraz, aby ich zawstydzić, aby dowieść, że to oni są winni. Muszę pokazać Kapitolowi, że cokolwiek zrobi, do czegokolwiek nas przymusi, w głębi duszy pozostaniemy niezwyciężeni.” – 222str. Książka mówi nam, że nigdy nie należy się poddawać, zawsze powinniśmy być ponad tym, co chce nas zniszczyć.
  Pomimo tego, iż Głodowe Igrzyska pełne są śmierci, okrucieństwa i chorób, nie są one w stanie być silniejsze od przyjaźni i miłości. Katniss zawiązuje sojusz z Rue i choć teoretycznie są wrogami, w rzeczywistości wspierają się i troszczą o siebie. Jest jeszcze Peeta, zakochany w dziewczynie, od kiedy sięga pamięcią. Ona dla dobra sprawy, wiedząc, że może być to szansa na ocalenie, zarówno jej, jak i jego, zgadza się udawać, że również go kocha. Jednak czy aby na pewno to tylko gra? Razem będą walczyć z głodem i chorobami, postarają się ocalić siebie nawzajem. To także piękny przykład troski o drugą osobę.
  „Igrzyska Śmierci” mówią również o tym, jakie zmiany w psychice człowieka powstają po traumatycznych przeżyciach. Takim osobom później bardzo ciężko jest odnaleźć szczęście, ułożyć sobie życie wolne od strachu i przemocy. Potrzeba ogromnej siły i hartu ducha, by przezwyciężyć i odłożyć na bok złe wspomnienia. To przykre, ale niestety prawdziwe.
  „Igrzyska Śmierci” polecam wszystkim, którzy potrafią odróżnić dobro od zła i są gotowi na książkę skłaniającą do przemyśleń i refleksji. Uważam, że zasłużyła na tak ogromną popularność, choć nie nazwałabym jej jedną z moich ulubionych książek, jest jakby niedopracowana. Czegoś mi w niej brakuje, co by mnie szczególnie ujęło i zapadło mi w pamięć. Może to kwestia gustu. Mimo wszystko podobała mi się i naprawdę warto po nią sięgnąć. Chciałabym zwrócić jeszcze uwagę na narrację pierwszoosobową w czasie teraźniejszym. Bardzo rzadko spotyka się takie powieści. Tymczasem ja nie mogę doczekać się drugiej części, a wam radzę jak najszybciej udać się do księgarni lub biblioteki.

Komentarze

  1. Narracja początkowo mi przeszkadzała, trudno było się do niej przyzwyczaić, ale i tak twierdzę, że ta powieść jest genialna^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją dopiero w planach :) Mam też nadzieję, że uda mi się przeczytać przynajmniej ten tom jeszcze w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przymierzam się do tej pozycji :)
    pozdrowienia z www.ksiazka-od-kuchni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Poluję na tę książkę w bibliotece i mam nadzieję, że uda mi się ją dorwać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię całą serię. Sama nie wiem za co . Może za to, że w końcu to coś innego ? :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi narracja nie przeszkadzała, ale to jest kwestia przyzwyczajenia :) Bo pamiętam, że jak się pierwszy raz z takową spotkałem w innej powieści, to niewygodnie mi się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że warto poświęcić czas na przeczytanie..:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Całkowicie się zgadzam :) Uwielbiam całą trylogię :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Narracja w czasie teraźniejszym nie jest moją ulubioną, ale po jakimś czasie przestała mnie irytować. Mam nadzieję, ze jeszcze kiedyś dane mi będzie ją przeczytać jeszcze raz.
    http://our-humble-opinions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi miło jeśli dodasz chociaż krótki komentarz :) Jeśli chcesz - zostaw adres swojego bloga, a na pewno go odwiedzę ;)

Obserwatorzy


Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

Popularne posty z tego bloga

Urodziny i konkurs!

"Gra o Ferrin" i "Powrót do Ferrinu" Katarzyna Michalak

OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA - LUTY