"Pamiętnik nastolatki 7" Beata Andrzejczuk
SERIA: PAMIĘTNIK NASTOLATKI #7
AUTOR: BEATA ANDRZEJCZUK
WYDAWNICTWO: RAFAEL
DATA WYDANIA: 2013
LICZBA STRON: 332
MOJA OCENA: 8/10
Niestety, ale wszystko się kiedyś kończy... Tak samo jest z książkowymi seriami, do których nieraz jesteśmy bardzo przywiązani. Do "Pamiętnika nastolatki" mam pewien sentyment, bo przygody Natki towarzyszą mi od czternastego roku życia, właściwie równocześnie przybywało nam lat, teraz jest nawet rok starsza ode mnie. Główna bohaterka powoli wychodzi więc z wieku nastoletniego i wkracza dorosłość, co oznacza, że "Pamiętnik nastolatki 7" to już ostatnia powieść o jej losach.
Dla Natalii to bardzo trudny rok - przygotowania do matury, dziwne klucze odpowiedzi, decyzje dotyczące studiów itp. Jednak dziewczyna ma też dużo problemów w życiu osobistym. Jej związek z Maksymem wisi na włosku i to nie tylko z powodu wydarzeń z ubiegłych wakacji. Zupełnie nie mogą się dogadać, oddalają się od siebie, a ona właściwie znowu nie wie czego tak naprawdę chce. Poza tym cały czas koło niej kręci się Jeremi. Co z tego wyniknie?
Powieść podobnie jak poprzednie części jest bardzo wciągająca i szybko się ją czyta, a akcji jej nie brakuje. Niestety, mocno denerwowało mnie zachowanie Natki, które zresztą już ostatnim razem mnie wkurzało. Po prostu ona często zachowuje się jakby miała kilka lat mniej. Ma te same dylematy co w gimnazjum i nie rozumiem w ogóle, co ją obchodzi jakiś Jeremi, skoro z Maksymem jest już od trzech lat. Zwykły kolega jest ważniejszy od chłopaka? Ok, czasami mogą się pojawić wątpliwości itd., ale ona ma je cały czas! Przez trzy lata nie zastanowiła się czego chce?! Zresztą co chwilę twierdzi, że niby kocha Maksyma, to trochę nie rozumiem po co to wszystko. Mam wrażenie, że w tej serii zrobiło się za dużo zamętu i nieco bezsensownych intryg. Sporo wydarzeń z różnych części w sumie się powtarza, ale zawsze chodzi o innego chłopaka, konkurenta Maksyma. Denerwowały mnie też te kłamstwa Natalii, co ciekawe, nawet gdy wszystko się wydało, ona znowu zaczynała kłamać. Bardzo niepoważne zachowanie jak na dziewiętnastolatkę.
Pozostałych bohaterów oczywiście lubię, chociażby Zuzkę, która ma wiele wad, ale przynajmniej zachowuje się naturalnie. Tak samo Witosz, czy też Maksym. Dobrze, że powieść ta zawiera kilka wątków, tym razem pojawiła się także Julia, kuzynka Natalii, o której Beata Andrzejczuk napisała właśnie osobną książkę i z tego, co wiem, pisze kolejną. Wydaje mi się, że "Pamiętnik Nastolatki 7" pomimo wad wymienionych wcześniej jest dobrym zakończeniem całej serii. To wcale nie takie proste napisać ostatnią część i rozwiązać wszystkie wątki.
Podoba mi się także to, że wszystkie części "Pamiętnika nastolatki" mają jakiś przekaz, mogą czegoś nauczyć, czytelnicy znajdują w nich wiele mądrych myśli i oczywiście tym razem też tak jest. "Pamiętnik nastolatki 7" to opowieść o trudnym wkraczaniu w dorosłość, podejmowaniu własnych decyzji, uczeniu się odpowiedzialności, odkrywaniu czym jest prawdziwa miłość, przyjaźń. Autorka znowu porusza temat przebaczenia, które moim zdaniem jest istotne w życiu każdego człowieka. Powieść opowiada również o lojalności, wierności, trudnych wyborach.
Wydaje mi się, że dobrze, iż to już koniec, bo po co cała seria miałaby pójść w złym kierunku. Ta część mi się podobała, ale tych kilka denerwujących rzeczy, w kolejnych częściach mogłoby denerwować mnie jeszcze bardziej. To byłoby zresztą dziwne, gdyby studenci mieli te same problemy co w gimnazjum. Autorka musiałaby wykombinować coś poważniejszego, ale tego bohaterom przecież nie życzę. Zaś o szczęśliwych związkach jakoś nikt nie lubi pisać, a przecież można się skupić na innych wątkach. Podsumowując, polecam wszystkim całą serię oraz jej zakończenie, spędziłam przy niej wiele miłych chwil, nawet jeśli były momenty, kiedy się troszkę wkurzałam.
Wyzwania:
Nie dla mnie. Za stara jestem ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna myślę nad poznaniem tej serii.
OdpowiedzUsuńTeraz czuję się na nią ciut za stara - choć kto wie! :)
Książka raczej nie dla mnie, nie przepadam za młodzieżówkami, chyba jedną z niewielu, jaka mi się podobała, była "Klasa pani Czajki" - całkiem sympatyczna lekturka. Natomiast świetnie rozumiem, że z pewnymi seriami się dorasta i ma się do nich duży sentyment. Może gdybym była młodsza, skusiłabym się. : )
OdpowiedzUsuńHmm jak wpadnie w ręce to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuń