"Bestia"
Już kiedyś pisałam, że jako dziecko uwielbiałam baśnie, więc sentyment do nich pozostał. Lubię czytać powieści napisane na podstawie baśni, współczesne wersje itp., aczkolwiek taki zabieg bardzo często autorom się nie udaje... Jedną z moich ukochanych baśni jest "Piękna i Bestia", a rok temu czytałam "Córkę Robrojka" Małgorzaty Musierowicz, która nawiązuje do niej i jest jej współczesną interpretacją. Tym razem postanowiłam sięgnąć po powieść Alex Flinn, pt.: "Bestia" (Galeria Książki) i muszę przyznać, że po lekturze mam mieszane uczucia i właściwie sama nie wiem, jak ją ocenić.
Kyle Kingsbury miał wszystko czego tylko zapragnął: pieniądze, świetny wygląd, sławnego ojca, znajomych, najpopularniejszą w szkole dziewczynę. Pewnego dnia, gdy kpi sobie z jednej ze szkolnych koleżanek, ona rzuca na niego czar. Chłopak zostaje zamieniony w owłosione stworzenie, z kłami i pazurami. Szanse na powrót do normalności są tylko przez dwa lata, ale jest jeden warunek: pocałunek wynikający z prawdziwej miłości. Nie dość, że dziewczyna musi go pokochać, to na dodatek on ją.
"Bestia" przypomina trochę karykaturę baśni, kojarzy mi się z opowiadaniami Mrożka. Jednak wydaje mi się, że nie taki był zamiar autorki, która popełniła kilka błędów. Przede wszystkim całkowicie odwzorowała tę baśń, przeniosła do współczesności każdy jej element, przez co książka momentami jest nieco komiczna. Nie ma już baśniowego klimatu, Nowy Jork na to nie pozwolił, ale akcja jest taka jak w pierwowzorze. Powiem tak - niektórym może się to podobać, zresztą nie mówię, że powieść jest kiepska, ale momentami wydaje się nieco naiwna, sztuczna. Szkolna koleżanka okazuje się wiedźmą, rzuca na niego czar - jedni to wyśmieją, drudzy uznają, że to ciekawy zabieg.
Powieść mówi o tym, że prawdziwa miłość może zdziałać cuda. Fałszywi przyjaciele odwracają się od nas, gdy tracimy popularność, pieniądze, urodę. Nie chcą przejmować się czyimiś problemami. Do Kyle'a przestaje przyznawać się nawet ojciec. Okazuje się również, że czasami jeden przedmiot, mała rzecz, ma wielkie znaczenie, może kogoś uszczęśliwić, a także pomóc. Czytelnicy mają okazję śledzić przemianę duchową głównego bohatera. Często musimy doznać wielu przykrości od losu i innych ludzi, aby coś zrozumieć, zmienić swoje postępowanie.
"Bestię" polecam wszystkim wielbicielom baśni oraz tym, którzy chcieliby przeczytać coś innego niż większość powieści, które oferuje rynek wydawniczy. To nie jest zła książka, ale nie każdemu się spodoba. Jedni uznają pomysł autorki za genialny, drudzy stwierdzą, że wręcz śmieszny. Osobiście bardziej podobała mi się "Córka Robrojka", ponieważ nie jest identyczna jak baśń, po prostu podobne motywy, nawiązania. Jednak nie zrażajcie się moją recenzją, bo to tylko moja opinia, zresztą już wcześniej pisałam, że ciężko mi powiedzieć, czy jest dobra, czy zła. Przeczytać warto.
Kyle Kingsbury miał wszystko czego tylko zapragnął: pieniądze, świetny wygląd, sławnego ojca, znajomych, najpopularniejszą w szkole dziewczynę. Pewnego dnia, gdy kpi sobie z jednej ze szkolnych koleżanek, ona rzuca na niego czar. Chłopak zostaje zamieniony w owłosione stworzenie, z kłami i pazurami. Szanse na powrót do normalności są tylko przez dwa lata, ale jest jeden warunek: pocałunek wynikający z prawdziwej miłości. Nie dość, że dziewczyna musi go pokochać, to na dodatek on ją.
"Bestia" przypomina trochę karykaturę baśni, kojarzy mi się z opowiadaniami Mrożka. Jednak wydaje mi się, że nie taki był zamiar autorki, która popełniła kilka błędów. Przede wszystkim całkowicie odwzorowała tę baśń, przeniosła do współczesności każdy jej element, przez co książka momentami jest nieco komiczna. Nie ma już baśniowego klimatu, Nowy Jork na to nie pozwolił, ale akcja jest taka jak w pierwowzorze. Powiem tak - niektórym może się to podobać, zresztą nie mówię, że powieść jest kiepska, ale momentami wydaje się nieco naiwna, sztuczna. Szkolna koleżanka okazuje się wiedźmą, rzuca na niego czar - jedni to wyśmieją, drudzy uznają, że to ciekawy zabieg.
Powieść mówi o tym, że prawdziwa miłość może zdziałać cuda. Fałszywi przyjaciele odwracają się od nas, gdy tracimy popularność, pieniądze, urodę. Nie chcą przejmować się czyimiś problemami. Do Kyle'a przestaje przyznawać się nawet ojciec. Okazuje się również, że czasami jeden przedmiot, mała rzecz, ma wielkie znaczenie, może kogoś uszczęśliwić, a także pomóc. Czytelnicy mają okazję śledzić przemianę duchową głównego bohatera. Często musimy doznać wielu przykrości od losu i innych ludzi, aby coś zrozumieć, zmienić swoje postępowanie.
"Bestię" polecam wszystkim wielbicielom baśni oraz tym, którzy chcieliby przeczytać coś innego niż większość powieści, które oferuje rynek wydawniczy. To nie jest zła książka, ale nie każdemu się spodoba. Jedni uznają pomysł autorki za genialny, drudzy stwierdzą, że wręcz śmieszny. Osobiście bardziej podobała mi się "Córka Robrojka", ponieważ nie jest identyczna jak baśń, po prostu podobne motywy, nawiązania. Jednak nie zrażajcie się moją recenzją, bo to tylko moja opinia, zresztą już wcześniej pisałam, że ciężko mi powiedzieć, czy jest dobra, czy zła. Przeczytać warto.
Też mam sentyment do baśni, ekranizacja "Bestii" i Twoja recenzja jak najbardziej umocniły mnie w przekonaniu, że powinnam się z tą książką zapoznać :-)
OdpowiedzUsuńJa bym pewnie wyśmiała, więc spasuję xd
OdpowiedzUsuńObawiam się, że miałabym chęć wyrzucenia jej przez okno podczas czytania, wiec sobie daruję...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo nie czytałam postów i nie komentowałam. Dla studenta maj i czerwiec to najgorszy okres, niestety... Teraz stopniowo nadrabiam zaległości na blogach (niestety nie pomaga fakt, że muszę się uczyć - niestety oblałam jeden egzamin i czeka mnie we wrześniu) i w końcu nadszedł czas na Twojego. Przeczytałam wszystkie zaległe posty, większość skomentowałam (mam nadzieje, że się nie obrazisz, że nie wszystkie ;)) i mam nadzieję, że teraz uda mi się być w miarę na bieżąco:)