"Uratuj mnie" Jennifer Echols
AUTOR: JENNIFER ECHOLS
WYDAWNICTWO: JAGUAR
DATA WYDANIA: 2013
LICZBA STRON: 360
MOJA OCENA: 3/10
Sama nie wiem czemu co jakiś czas coś mnie podkusi, żeby
sięgnąć po książki takie jak „Uratuj mnie” Jennifer Echols. Czytałam już
przecież inną powieść tej autorki, pt. „Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe”
i bardzo się rozczarowałam. Może jednak wciąż wierzę, że przecież musi istnieć
wiele dobrych obyczajówek. Poza tym dość dużo osób lubi twórczość Echols, więc
stwierdziłam, że na pewno nie bez powodu. Niestety, nadal nie mam pojęcia, co
takiego wyjątkowego jest w jej powieściach, bowiem „Uratuj mnie” nie można
nawet nazwać przeciętną.
Pozwólcie, że tym razem wkleję opis treści, który znajduje
się na stronie wydawnictwa. Tak dla lepszego efektu. Zoey chciałaby zapomnieć. O
tym, że jej ojciec spotyka się z dwudziestoczterolatką. O tym, że jej matka
przeżyła załamanie. O tym, że szkolny outsider, Doug, nie daje jej spokoju.
Życie Zoey jest kompletnym chaosem i dziewczyna radzi sobie z nim w jedyny sposób,
jaki zna – jest idealna. Doskonała córka, doskonała uczennica, doskonała
dziewczyna doskonałego Brandona. Do czasu. Pewnej nocy Zoey cudem uchodzi z
życiem z wypadku. Kiedy budzi się w szpitalu, nie pamięta niczego z minionego
wieczoru – wie tylko, że coś poszło bardzo, bardzo nie tak...
Właściwie razi już samo stwierdzenie, że Zoey jest
idealna. Przecież nikt nie jest idealny, a poza tym, gdybym już kogoś musiała
tak nazwać to na pewno nie byłaby to ona. Doskonała córka? Taka, która kilka
godzin po próbie samobójczej swojej matki idzie na imprezę zamiast być przy
niej? Jednak, gdyby to był jedyny problem tej książki… Za chwilę opiszę Wam
kilka innych „dziwnych rzeczy”, ale przede wszystkim jest ona po prostu nudna.
Tam tak naprawdę nic się nie dzieje (nie licząc jakichś prób namówienia
chłopaka na spotkanie w samochodzie, na parkingu). Oprócz tego momentami miałam
wrażenie, że jednymi z głównych bohaterów są… prezerwatywy. Otóż Zoey ma ich
cały karton w samochodzie, podrzuca je każdemu do szkolnych szafek, ciągle o
nich wspomina itp. Jakaś obsesja.
Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, to chyba
najmądrzejszy z nich wszystkich i tak jest Doug. Poza tym on wcale nie jest
żadnym dręczycielem Zoey, jak mogłoby się wydawać. Przecież to normalny
chłopak. Zaś Zoey i Brandon… Rzekomo się przyjaźnią i dziewczyna doskonale wie,
że to flirciarz, który romansował już z niejedną dziewczyną. On sam zresztą
opowiada jej o swoich miłosnych podbojach. Pomimo tego Zoey jest taka naiwna, a
może po prostu chciała się zabawić? Zupełnie nie zauważa, że Brandon ma ją
gdzieś. Jednak tak się nie zachowują przyjaciele. Nie wykorzystują się i nie
oszukują.
Zoey również jest fałszywa. Niby chodzi z Brandonem, ale
jednocześnie mizia się z Dougiem. Tego ostatniego traktuje bardzo podle,
zwyczajnie urządza sobie z niego kpiny, a potem boi się, że ktoś opowie o tym
Brandonowi. Jej zachowanie często jest sztuczne i irracjonalne, a także
zwyczajnie głupie. Wracając do Douga i Brandona to najbardziej denerwowało mnie
jak po każdym mizianku z Dougiem powtarzała „Ale ja chodzę z Brandonem”.
Najlepszy jest ten fragment:
- Nie chcę cię stracić. Rozumiem, że w ogóle
cię nie mam, ale nie chcę stracić tej szansy. Tak jak mówiłeś, chciałabym mieć
u ciebie szansę.
- Chciałabyś?
- Tak –
potwierdziłam. – Ale nie w tej chwili. Ponieważ chodzę z Brandonem…
- Boże!
- … i nie chcę go
zdradzać.
- Nie jesteście
małżeństwem, Zoey!
Zaś drugie miejsce zdecydowanie zajmuje moment, kiedy
Zoey myśli: Ale Brandon i ja przyjaźniliśmy
się, sporo nas łączyło i obawiałam się, że moja decyzja o zerwaniu będzie dla
niego poważnym ciosem. Dziewczyno, przecież on cię totalnie olewa i
zdradza!
Rozumiem, że czasem tak typowo dla rozrywki lubimy
przeczytać coś lekkiego, ale czy musi to od razu być COŚ TAKIEGO? Co prawda, „Uratuj
mnie” jest lepszą powieścią od „Miłość, flirt i inne zdarzenia losowe”, ale to
żaden wielki wyczyn. Jeśli nie przeszkadzają Wam dziwne i głupie zachowania
bohaterów oraz wszelakie absurdy to możecie przeczytać tę książkę. Zapewniam
jednak, że w każdej bibliotece i księgarni znajdziecie tysiące lepszych, więc
po co tracić czas?
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
O mamusiu, jak przeczytałam ten dialog, to zaczęłam się śmiać jak szalona i nie mogłam przestać. Jeden fragment książki, taki króciutki a mnie zniechęcił. Ciekawe dla kogo ta książka była pisana, bo jak dla mnie, przez Twój opis, jest trochę irracjonalna. :D
OdpowiedzUsuńNa pewno sobie daruję, teraz i zawsze. :D
Skoro taka słaba, to jednak nie będę tracić czasu. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń:/ kiedy słyszę obyczajówka, odpowiadam - Jodi Picoult. Jeśli chodzi o Echols, mam tylko jedną jej książkę - "Dziewczyna, która chciała zbyt wiele". Ale jeszcze się za nią nie wzięłam :)
OdpowiedzUsuńOjj, ale nisko oceniłaś. Czytałam już jedną książkę tej autorki pt."Dziewczyna, która chciała zbyt wiele" i powiem Ci, że była całkiem,całkiem. Miałam też przeczytać jeszcze coś tej autorki no ale teraz już sama nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńWiesz co? Chyba przeczytam. Lubię się pośmiać xD
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, już sam opis jest słaby, Jakoś marnyz tego Douga outsider, skoro kogoś nęka :D
Prezerwatywy bohaterami - padłam i nie wstanę :D A ten dialog jest cudny, słowo daję. Miszczostwo po prostu^^
Muszę się przekonać, czy naprawdę jest taka słaba, przecież wiele osób się zaczytuję. Ja jeszcze nie miałam okajzi czytać żadnej ksiązki autorki. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lubię twórczość tej autorki, ale akurat powyższej książki nie czytałam. Muszę przyznać, że twoja chłodna recenzja mnie nie zniechęciła, wręcz przeciwnie. Jeszcze bardzo podsyciła moją ciekawość, czy też odbiorę tę książkę tak negatywnie, czy może jednak nie. W każdym razie chce zaryzykować.
OdpowiedzUsuńAutorki nie znam i nawet nie mam ochoty poznawać ;/
OdpowiedzUsuńŻadko sięgam po obyczajówki, ale kiedy już to robię to szukam w niej czegoś więcej. Jakiegoś głębszego przekazu, który wyróżniałby ją z tłumu. Zdecydowanie nie gustuję w nudnych i przewidywalnych powieściach, w dodatku ze słabymi boaterami. Nie, nie i jeszcze raz nie.
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Naprawdę taka słaba? A ja miałam na nią taką ochotę! Dziękuję za uprzedzenie :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Dziewczyny, która chciała zbyt wiele", bardzo zniechęciłam się do tej autorki. Ty mnie w tym przekonaniu utrzymujesz i coraz mocniej zastanawiam się, dlaczego autorka robi taką furorę, że opiewana jest jak nie wiadomo co. Widzę jednak, że nie jestem sama, co trochę mnie uspokoiło. Mamy niemal identyczne przemyślenia, do tego, co napisałaś, dodałabym, że jak widać po tych dwóch książkach Echols lubi tragizować i nie obędzie się bez momentów, które miay być wyciskaczem łez, a wyszło... jak zwykle. No i te jakże ciekawe tematy miłosne. :)
OdpowiedzUsuńZapodaję linka do mojej recenzji twórczości Echols- a nuż się przyda ;)
http://our-humble-opinions.blogspot.com/2013/08/jennifer-echols-i-dziewczyna-ktora.html
Dialog rzeczywiście odstrasza od książki .. Czytałam jedną powieść tej autorki i podobała mi się , ale tej raczej nie przeczytam .. ;)
OdpowiedzUsuńZoey... nad tym imieniem chyba ciąży jakaś klątwa... w każdym razie po "Domu Nocy" źle mi się kojarzy, ale stwierdzenie "Oprócz tego momentami miałam wrażenie, że jednymi z głównych bohaterów są… prezerwatywy." tak mnie rozbawiło i zaciekawiło, że chyba przeczytam tę książkę :D Zaryzykuję :)
OdpowiedzUsuńOoo... patrzę na LC, ze ja już od dawna mam ją w "Chcę przeczytać" :D
OdpowiedzUsuń